„Ślady na piasku i kręgi na wodzie”

Rozmowa z autorem

„Ślady na piasku i kręgi na wodzie”



Elżbieta Ferlejko – zapalona autorka poezji, na co dzień pracownik biblioteki.


Czy Pani wiersze zdobywają uznanie odbiorców? Jak to się zaczęło?
Okazuje się, że tak. Jestem bardzo zaskoczona, że moje wiersze podobają się czytelnikom. (śmiech) Długo nie odczuwałam potrzeby wydawania poezji. Jednak za namową przyjaciół znalazłam w sobie odwagę aby to zrobić. Do dziś napisałam przeszło 800 wierszy. Moja przygoda ze słowem zaczęła się dosyć wcześnie, ponieważ moje myśli zapisywałam odkąd pamiętam, natomiast ujawniłam się dość późno, w wieku ok. 30 lat. Wtedy właśnie dałam próbkę mojej twórczości do przeczytania  bliskiej mi koleżance. Pamiętam, że rozmawiając wówczas, zwierzyłam się jej z tego, że piszę. Jak się później dowiedziałam, miała zamiar przeczytać pierwsze utwory jedynie z grzeczności. Jednak w miarę czytania coraz bardziej ją to interesowało. Poczuła ochotę przeczytania całego zeszytu wierszy, a potem... prosiła o pozostałe... Dzisiaj mam stałe grono moich odbiorców, dzięki którym znalazłam w sobie odwagę aby dzielić się moimi przemyśleniami w postaci drukowanych wierszy w różnych czasopismach,  w postaci tomików wierszy, spotykać się na moich wieczorkach autorskich. Cieszę się, że  moi Czytelnicy zawsze proszą o jeszcze, co dopinguje mnie do wydawania następnych tomików.

Na co Pani czytelnicy zwracają uwagę czytając Pani wiersze?
Często słyszę, że czytając, mają odczucie, jakbym opisywała ich myśli i ich... historie wrażeń. Wielokrotnie powtarzają, że również tak odczuwają świat, jednak nie umieją sami tego opisać. Widzą we mnie osobę, która ich rozumie... Jestem mile zaskoczona, że tak często o tym ze mną rozmawiają. Na początku byłam onieśmielona takim dojrzałym i świadomym podejściem do mojej twórczości. Wielu chętnie pochyla się nad moimi wierszami, aby je analizować i rozumieć, tym bardziej, że często słyszę takie opinie od osób, które wcześniej zaznaczały, że ... nie lubią poezji, po czym, po przeczytaniu tomiku pytali czy mam „coś jeszcze” (śmiech).

Czy to sprawia, że wciąż poznaje Pani osoby o podobnych zainteresowaniach?
Chyba tak. Okazuje się, że pomimo wieloletniej znajomości, to tak naprawdę nie wiedzieliśmy o sobie wiele. (śmiech) Można powiedzieć, że nie znaliśmy się dobrze. Znaliśmy się powierzchownie. Wiedzieliśmy, co prawda, kto się czym zajmuje, jednak nigdy nie pomyśleliśmy, że możemy rozmawiać o wierszach i o życiu w taki sposób. To bardzo miłe rozmowy. Pełne miłych, serdecznych dygresji. Można ludzi kojarzyć w przeróżny sposób. Często w gronie znajomych organizujemy ogniska i inne spotkania, również nie plenerowe, na których śpiewamy, gramy na instrumentach i czasem czytamy wiersze (oczywiście nie tylko moje). Okazuje się, że odbiorców takiej formy spędzania wolnego czasu jest bardzo wielu, wbrew pozorom. Śmiałabym nawet powiedzieć, że mamy własną cyganerię, (może jeszcze nie ze wszystkimi elementami definicji), ale są wśród nas osoby nie tylko piszące, grające, śpiewające, ale również np. malujące pięknie obrazy. Mamy kilka ulubionych miejsc, gdzie się spotykamy i do których często powracamy.

Co mówią Pani czytelnicy po zapoznaniu się z Pani twórczością?
Są zdumieni. Często spodziewają się jakiejś prostej, nie skomplikowanej formy i są pozytywnie zaskoczeni, kiedy okazuje się, że jednak tak nie jest. (śmiech) Pewnego razu kolega zapytał: „Jak to możliwe, że taka pogodna, śmiejąca się osoba pisze takie głębokie wiersze?”.

Jak wygląda Pani warsztat pracy?
Długo pisałam odręcznie, jednak był problem z przepisywaniem na komputer. Było to bardzo mozolne i długotrwałe. Często przepisując, tworzyłam całkiem nowe wiersze. (śmiech) Dlatego teraz piszę od razu na komputerze, jednak częściej w przypływie inspiracji sięgam po smartfona (można nim zastąpić niegdysiejsze kawiarniane serwetki) i na nim uwieczniam to, co przyjdzie mi do głowy. Później wysyłam sobie samej na maila, aby odtworzyć na komputerze, lub zapisuję w „chmurze”.

Czy praca pomaga Pani w twórczości?
Czasami w pracy robimy bardzo prozaiczne rzeczy, po czym wracamy do „swojego świata”. Pracuję w bibliotece i... liczę płace. (śmiech) Bo przecież z czegoś trzeba żyć. Smutne to ale prawdziwe. Jednak dzięki temu miejscu codziennie mam styczność z klimatem książek.

Czy jest ważna osoba w Pani życiu, która czyta Pani twórczość?
Wszyscy moi czytelnicy to ważne osoby w moim życiu, ale tak. To moja mama. Ona była nauczycielką, również języka polskiego, prowadziła też szkolną bibliotekę. Będąc dzieckiem, często tam przebywałam. (śmiech) Może stąd moje zamiłowanie do książek. Zawsze wspiera mnie dobrym słowem. To dla mnie bardzo ważne.

Czy są słowa, które Panią inspirują?
Tak. Bardzo duże wrażenie zrobiły na mnie słowa Leopolda Staffa

Zbiegać za jednym klejnotem pustynię,
Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.

Są dla mnie bardzo ważne i często do nich powracam, bo wydają mi się takie piękne...

Co jest aktualnie nośnym tematem Pani wierszy?
Z pewnością miłość szeroko pojęta i analiza człowieka. Uwielbiam poznawać i odkrywać na nowo charaktery ludzi. To jak postrzegają świat i reagują na otaczającą ich rzeczywistość. Bardzo mnie to pasjonuje.

Co powiedziałaby Pani samej sobie cofając się w czasie do momentu, przed wydaniem pierwszego tomiku?
Powiedziałabym sobie, że warto. Że wiersze są godne pokazania. Pisanie, to być może nasza życiowa misja, z której do końca nie zdajemy sobie sprawy. (śmiech) Dlaczego jedni piszą, a inni nie? Możliwe, że należy coś przekazać światu, coś pozostawić dla pokoleń. Dlatego właśnie warto pisać poezję.


Dziękuję za rozmowę.

Komentarze

  1. Brawo Elu.
    Fajnie przeczytać o Tobie tyle miłych zdań. Ciesz się że masz wielu wiernych czytelników Życzę Ci jeszcze więcej uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz