Cz.2 Mistrz i Małgorzata

Rozmowa z autorem

Cz.2 Mistrz i Małgorzata



Małgorzata Żurecka – urodziła się i mieszka w Stalowej Woli, lata szkolne spędziła w Tarnobrzegu. Poetka, członek Związku Literatów Polskich oraz Unii Poetyckiej Wojciecha Siemiona, autorka wielu tomików wierszy m.in. „Piąta pora konieczności”, „Ostatni Anioł goryczy”, „W kapsule codzienności”, „In &out”. Jej tomiki poezji uhonorowane zostały m.in. Gałązką Sosny i Złotym Piórem.

Czyli brakowało tylko kogoś kto umiejętnie by Panie poprowadził, kogoś z doświadczeniem?
Okazało się, że Dorota jest zaprzyjaźniona z Wojciechem Siemionem. To był wspaniały aktor, był wielkim znawcą poezji, mistrzem recytacji, uczył poezji w szkole aktorskiej, sam siebie określał „ sługą poetów”. W jego dworku w Petrykozach, aż się kotłowało. Tam zjeżdżali poeci, pisarze, rzeźbiarze, malarze. Tam był cały artystyczny świat, który krążył wokół Wojciecha Siemiona. Tam mnie zaprosiła Dorota Jaworska. Powiedziała Wojciechowi, że mamy pomysł na wspólną książkę. Był rok 2009, wakacje. On znał wiersze Doroty, ale nie znał moich. Powiedział „no to niech Gośka przyjedzie”. Wzięłam w teczkę papierową wszystkie moje „mądre” wiersze (śmiech) i pojechałam tam z ogromną tremą. Co taki wielki mistrz od poezji powie na temat moich wierszy?

Jakie wrażenie zrobił na Pani Wojciech Siemion?
Pierwsze wrażenie jakie na mnie zrobił to, że był bardzo serdeczny i przyjacielski. Zostałam zaproszona do stołu i musiałam wyłożyć karty na ten stół, czyli te moje wiersze. I czytaliśmy je wspólnie. Tylko ja i on. Z przejęcia byłam raz blada, a raz cała czerwona. Siedziałam jak mała wystraszona dziewczynka. Udzielał mi swoich uwag. Robił to bardzo delikatnie, z wielką kulturą. Nie było to na zasadzie: tu musisz zmienić, a tam poprawić. Zadawał mi pytania i prosił żebym się zastanowiła czy to jest dobrze, może  jakby zmienić jakieś słowo albo przestawić. Wtedy zdałam sobie też sprawę, że dokąd nie poznałam Wojciecha Siemiona, nie bardzo widziałam w wierszu, czegoś takiego jak rytm. Wojciech Siemion pokazał mi, że dobrze gdy wiersz ma rytm. Łyżeczką wystukiwał np. o filiżankę i recytował wiersz. Robiło to na mnie ogromne wrażenie.

Czy pan Wojciech miał dobrą pamięć?
Chodziły słuchy, że ma pamięć fotograficzną. Potrafił wyrecytować poezję w każdym momencie, na każdą okazję. Szekspir, Norwid, Mickiewicz, Różewicz i inni poeci. Najbardziej podobało mi się, gdy recytował  Norwida, wystukując rytm. Wojciech Siemion pokazał mi też,  że niektóre słowa, dobrze gdy stoją obok siebie. Bo właśnie pomagają w tym rytmie wiersza. Że czasem trzeba nasze, polskie słowa z „sz”, „cz”, „ż” również postawić w grupie, obok siebie, żeby je uwypuklić. Padło dużo takich szczegółów, wydawało by się z pozoru błahych jednak nadających ton i wydźwięk całości. Ukazał mi dodatkową wartość, która powodowała, że mocniej się zaczęłam nad tym wszystkim zastanawiać. Od tamtej pory zresztą więcej czasu poświęcałam na dopracowanie wiersza. I sama później znalazłam, takie drobne głupotki (śmiech) we własnych wierszach. W rezultacie po tej rozmowie, byłam bardzo szczęśliwa. Usłyszałam od Wojciecha, że tak, że to się nadaje, i że on by chciał wydać w swoim wydawnictwie w Petrykozach tę książkę naszą.

A co ze zdjęciami?
I właśnie jego pomysłem były zdjęcia z Alaski, ponieważ przyjaźnił się panem Stanisławem Materniakiem – biznesmenem z Krosna. Pan Stanisław podróżuje po świecie i wykonuje wiele zdjęć, ponieważ jego pasją jest fotografia. Rok wcześniej Wojciech Siemion zorganizował mu w Petrykozach, wernisaż zdjęć. To były wtedy krajobrazy pustynne. W tym czasie jak nasza książka powstawała, to pan Materniak właśnie wrócił z Alaski. Zgodził się podarować do naszej książki fotografie z Alaski. Teraz zaczęła się dosyć żmudna praca. Trwała przez kilka miesięcy. W tym czasie bardzo często jeździłam do Wojciecha Siemiona do Petrykoz, aby pracować nad tą książką razem z Mistrzem i Dorota Jaworską. Dołączyła również do nas jego żona, Barbara.

Skąd pomysł na tytuł?
Ponieważ jest to książka tak dwóch różnych kobiet, to powstał pomysł aby myślą przewodnią było „od siebie i do siebie”.  Jedna jest od siebie, druga zaś do siebie. Od wewnątrz i na zewnątrz można by powiedzieć. Po angielsku „In and out”. Taki tytuł zaistniał już w gotowej wersji na okładce. Kiedy otwieramy książkę to po prawej stronie jest wiersz Doroty, po lewej – mój. U góry widnieje temat wiersza np. miłość, pory roku, modlitwa, strach, samotność, w snach, o tobie, ty i ja i wiele innych. Na jeden temat, wiersze dwóch różnych kobiet. Wojciech Siemion wpadł na wspaniały pomysł, aby cała fotografia znajdowała się przy wierszu Doroty, a przy moim wierszu tej samej wielkości powiększony fragment tejże fotografii. Można pokusić się o taką zabawę w odnajdowanie danego fragmentu. Jeżeli patrzymy na obraz, to najpierw zwracamy uwagę na całość. Szczegóły dostrzegamy dopiero później. Powstał przepiękny kolorowy album w twardej oprawie, na kredowym papierze, słowem marzenie. Z tyłu książki znajdują się nasze fotografie i krótkie wypowiedzi. Jest także notka od Wojciecha Siemiona. Niestety Wojciech widział tę książkę tuż przed wydrukowaniem, jako skład komputerowy, wcześniej wydrukowany na papierze. Niestety, zginął śmiercią tragiczną w kwietniu 2010 roku, a książka ukazała się dopiero w sierpniu. Powiem szczerze, że ta książka, pomimo że taka piękna, nie miała wielu promocji. Nie była również nagłaśniana, bo trudno było robić promocję gdy byłyśmy w  żałobie. My bardzo zżyłyśmy się, zaprzyjaźniłyśmy się i z Wojciechem Siemionem i z Barbarą. Trudno nam było z Dorotą  wobec tej tragedii  cieszyć się z tej książki. A ona jest bardzo dla nas ważna i wartościowa.

To godne pochwały podejście. W tych czasach w których wszystko jest nastawione na komercją to takie działanie jest bardzo niepopularne, a Panie jednak znalazły okruchy przyzwoitości i człowieczeństwa.
No można tak powiedzieć.

A jak się sprawa miła z kolejnymi publikacjami?
W tym czasie jak powstawała ta nasza wspólna książka to ja miałam już w głowie pomysł na kolejny tomik, miałam nowe wiersze i chciałam je też wydać w wydawnictwie Wojciecha Siemiona w Petrykozach. Podczas pracy nad „In and out” równolegle prowadziłam właśnie swój tomik. Nawet zadedykowałam go Wojciechowi Siemionowi. Łącznie z ilustracjami został zaakceptowany przez Wojciecha Siemiona do druku i nawet Mistrz napisał do niego posłowie, jednak ja tego posłowia nigdy nie ujrzałam. Po Jego śmierci, nikt nie był w stanie go odnaleźć. Przepadło. Potem dwór się spalił i ja do tej pory nie wiem co Wojciech dla mnie napisał. Bardzo mi tego jest żal. On zawsze pisał ręcznie. Nie używał komputera. Ten tomik również ukazał się po jakimś czasie. Umieściłam w tym tomiku takie wyjaśnienie w postaci historii tego tomiku. Barbara Siemion – w formie listu do mnie, również napisała krótką opowieść o tym. I to był już rozdział zamknięty. Tomik nosi nazwę „Ucieczka z krainy pozoru”.  Wojciech Siemion jest wpisany jako opieka literacka - w czarnej ramce. Trudno było napisać redaktor, ale opieka literacka jak najbardziej.

Jak ta cała sytuacja wyglądała od strony drugiej autorki?
Dorota od tamtej pory nie wydała ani jednego tomiku. Pisała jeszcze wiersze i myślę, że pisze nadal, ale ich nie wydała, może się kiedyś jeszcze zdecyduje. Złożyły się na to również inne tragiczne okoliczności.

A co było później?
Później była „Naga Malwa” i ostatnia książka z 2016 roku „Kos śpiewa lata”. Tu z kolei jestem bardzo dumna z tego, że do obydwu tomików  posłowie napisała literaturoznawca Pani dr. Zofia Brzuchowska z Uniwersytetu Rzeszowskiego. Ona wychodzi z założenia że powinno się pisać do tomików bardziej posłowia niż wstępy, ponieważ wstęp już na samym początku, coś czytelnikowi może sugerować. Zaś posłowie to jest już podsumowanie, ewentualnie skonfrontowanie swoich wrażeń z tym co napisał krytyk literacki. Poza tym dr Zofia Brzuchowska jest wielkim znawcą poezji pisanej przez kobiety. To dla mnie osoba ważna. Bardzo ją cenię. Zrobiła to naprawdę fachowo i nie słodząc - jak to się mówi.

Czy realizowanie siebie, przez wydawanie tomików poezji jest ciekawe?
Wiele osób namówiłam do tego aby wydały swoje  wiersze w formie tomiku. W ich wierszach mieści się całe ich serce, miłość do rodziny, do Boga, do przyjaciół, opisują swoje uczucia, przeżycia, wspomnienia, refleksje. Białym wierszem, a także  rymowanym. Taka poezja ma wartość sentymentalną, pamiątkową, czy wręcz terapeutyczną.  Często zadaję pytanie zwłaszcza młodym dziewczynom: „czy ty byś chciała przeczytać wiersze swojej babci gdyby je napisała? Chciałabyś wiedzieć o czym ona pisała, jaka była? I słyszę „Tak, bardzo bym chciała.”. „No to jeśli ty napisałaś, to czemu nie chcesz ich wydać? Nawet w tylu egzemplarzach aby dać swojej rodzinie, przyjaciołom, kiedyś dzieciom. Aby tam gdzieś na półce stał taki tomik. I wtedy wyciągasz i podziwiasz. Ale są też twórcy, którzy piszą poezję wnosząca wartość do literatury w pełnym tego słowa znaczeniu. Swoje tomiki promują i prezentują czytelnikom na spotkaniach autorskich, na targach książki, poprzez recenzje i publikacje swojej poezji w czasopismach literackich. I zapewne spotkania i rozmowy z czytelnikami należą do najciekawszych, a wpisywanie autografów do najprzyjemniejszych.

Jakimi tekstami został uwieńczony Pani tomik?
Wydany ostatnio przeze mnie tomik, oprócz tego, że został opatrzony posłowiem pani dr. Zofii Brzuchowskiej,  to uzyskał cztery niezależne recenzje ważnych krytyków literackich. W periodyku „Fraza”, który wydawano na Uniwersytecie Rzeszowskim, pojawiły się moje wiersze i również recenzja na temat ostatniego tomiku, autorstwa pana Ryszarda Mścisza.

A co z młodymi twórcami?
Jest taki konkurs w Jeżowem dla gimnazjalistów: „Gdy słowa dojrzewają”. Tam uzdolniona młodzież może zaprezentować swoją twórczość. Konkurs odbywa się już od sześciu lat. Warto poszukać w Internecie i poczytać o tym. Jest też wiele innych konkursów dla młodych twórców, gdzie mogą spróbować swoich sił. Przy Oddziale ZLP w Rzeszowie jest „Kolo Młodych Twórców”, które promuje młodych twórców, a także młodzi literaci mają okazję wziąć udział w warsztatach literackich.

Jakie słowa chciałaby Pani skierować do twórców młodego pokolenia?
Często młodzi poeci piszą  jedynie o swoich przeżyciach, o swoich własnych uczuciach, zamykają się tylko we własnym wnętrzu. Dobrze jest żeby pisać też o swoich czasach i dawać świadectwo tym czasom. Bo też taka jest powinność poety. Dobrze jest pisać o tym co nas boli i co nas porusza we współczesnym świecie. Oczywiście  warto się zastanowić, jakimi zabiegami poetyckimi  przemycić to do swoich wierszy. Tu nie o to chodzi, aby moralizować lub co gorsze uprawiać w wierszu politykę lub publicystykę. Trzeba zadawać trudne pytania, które zmuszają do myślenia. Najwięcej treści  jest właśnie między wersami. Te niedopowiedziane słowa, to są właśnie myśli czytelnika.

Jeżeli mogłaby Pani cofnąć czas tuż przed momentem wydania pierwszego tomiku i mogłaby Pani porozmawiać z samą sobą to co by Pani sobie powiedziała?
Uwierz w siebie! Bo ja sama długo nie wierzyłam w siebie i wstydziłam się tego, kiedy ktoś mówił do mnie „poetka”. Uważałam, że kto jak kto, ale ja to nie. I dopiero właściwie po wydaniu książki u Wojciecha Siemiona uwierzyłam w to co robię. Pamiętam, że powiedział On coś takiego „pamiętajcie, nigdy nie jesteście zerem, zawsze jesteście jedynką”. I to jest takie w świecie systemu zero -jedynkowego  właśnie „uwierz w siebie” – nigdy nie uważaj, że jesteś zerem, zawsze jesteś człowiekiem wartościowym.

Dziękuję za rozmowę.

Komentarze