Cz.1. Abstrakt mezaliansu

Rozmowa z autorem

Cz.1. Abstrakt mezaliansu



Barbara Szczepańska „Judyta” – urodzona w Krakowie. Autorka wierszy, tekstów piosenek, opowiadań, sztuk teatralnych i musicali, wokalistka. Z wykształcenia architekt (Wydział Architektury Politechniki Krakowskiej). Laureatka wielu nagród poetyckich, oraz II nagrody w Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Autorskiej w Warszawie OPPA. Występowała w krakowskiej Piwnicy pod Baranami. Jej utwory były prezentowane w Czechach, Austrii, Niemczech. Jest stypendystką Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Należy do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich SPP, Związku Autorów i Kompozytorów ZAKR, Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, Stowarzyszenia Architektów Polskich SARP i Izby Architektów RP.


Jest Pani bardzo energiczną, pozytywnie nastawioną do świata osobą?
Myślę, że tak. Nie raz zdarzało mi się, gdy pracowałam w biurze projektów – ponieważ z wykształcenia jestem architektem – że  jako szefowa zespołu słyszałam rano takie miłe słowa „O wreszcie przyszłaś, obudzisz nas do życia!”. Również moja mama często powtarzała „Już nie mam sił, za dużo mówisz, za dużo jest Ciebie!” (śmiech)

Skąd Pani bierze takie niespożyte pokłady energii?
Mam to pewnie w genach po mamie i moich przodkach. Jako dziecko robiłam tysiące rzeczy na raz: śpiewałam, tańczyłam ,malowałam obrazki, grałam w szkolnych przedstawieniach. Uwielbiałam ciągły ruch… Nieraz padałam ze zmęczenia, by po chwili naładować „swój akumulator” i dalej działać.
A do tworzenia, może po prostu inspiruje mnie życie, rozmowy z ludźmi. To dostarcza mi wiele emocji. Podczas jednego z moich pobytów w sanatorium, gdzie również miałam występy, kuracjuszki, z którymi sąsiadowałam przy stole, opowiadały mi historie ze swojego życia. Jedna bardzo znana osoba zwierzając mi się ze swoich przygód miłosnych zainspirowała mnie do napisania zbioru opowiadań. Ta książka to „Świat jest pełen mężczyzn”. Myślę, że w prozie, musicalu czy też w sztuce teatralnej jest dość istotne, że kiedy opisujemy jakąś postać, to warto skorzystać z czyjejś istniejącej osobowości. Kiedy piszę to przypominam sobie kogoś, kogo już gdzieś widziałam, lub kogo znam. Podczas zajęć na warsztatach teatralnych też wpajano nam obserwowanie ludzi ,ich  zachowania. Kiedyś zresztą rysowałam portrety. Dlatego też uwielbiam patrzeć na ludzi, co robią, jak się zachowują… Potrafię zapamiętać twarz i gesty, by potem skorzystać z tego różnorodnego wachlarza spostrzeżeń. Czasami również inspiracją jest sen, ciekawa, interesująca książka, muzyka, krajobraz, a nawet niewielki drobiazg zauważony w dziwnych okolicznościach. To pobudza moją wyobraźnię. Noszę go w sobie… Potem  wpadam w rodzaj transu i piszę.

Czy spotkała się Pani z jakimiś niebywałymi sytuacjami?
Tak, wielokrotnie.
Wiele lat temu byłam w Konstancinie, w Domu Pracy Twórczej. Poznałam tam dwie,  znane pisarki: Zofię Bystrzycką i Jadwigę Zielińską. Szybko zaprzyjaźniłyśmy się znajdując wspólny język. Kiedy opowiadałam jedną z historii, które wówczas mnie zafascynowały, pani Jadwiga wtrąciła: „Proszę wszystkiego nie opowiadać. Część proszę zatrzymać dla siebie, na potem. Nigdy nie wiadomo kiedy będzie Pani potrzebować właśnie tego tematu.” – mówiła oczywiście o pisarstwie. Faktycznie mała rację. Wielokrotnie pisząc, sięgałam do motywów, które zachowałam w pamięci.
Kiedy wysłałam na konkurs, napisany przeze mnie scenariusz filmowy, dotyczący serialu telewizyjnego, to pisząc go oparłam się również na wcześniejszym przeżyciu. To było punktem wyjścia do dalszego pisania.
Również parę lat temu kiedy odebrałam telefon, w słuchawce usłyszałam dźwięczny głos kobiecy. Ktoś zaczął mówić do mnie po angielsku, by za moment przejść  na rosyjski. „O co chodzi?” – myślę sobie. Okazało się, że dzwoniła do mnie dziennikarka z Moskwy. Z łatwością porozumiałyśmy się po rosyjsku. Zaprosiła mnie do Moskwy na podsumowanie konkursu „Playboya”. Podobno, według niej, pozowałam do tego czasopisma i na podanej stronie internetowej miały znajdować się moje zdjęcia. Organizowano właśnie spotkanie dziewczyn, które wówczas pozowały. To była jedna z pierwszych edycji „Playboya” za żelazną kurtyną. Organizatorzy szukali osób które brały wtedy udział w zdjęciach. Kiedy weszłam na wskazaną przez rozmówczynię stronę internetową to zobaczyłam osobę do złudzenia podobną do mnie. Aż przecierałam oczy ze zdumienia. Jednak to nie byłam ja. Niemniej to zainspirowało mnie do napisania serialu telewizyjnego, zaczynającego się właśnie od takiego telefonu, który odebrałam osobiście kiedyś. Tu puściłam wodzę fantazji i pozwoliłam aby moja bohaterka rzeczywiście pozowała w takim konkursie. (śmiech)

Czy Pani zdaniem bogata osobowość idzie w parze z pięknem fizycznym?
Dobry fotograf wydobędzie piękno z każdej kobiety. To wymaga niebywałego kunsztu i finezji. (śmiech)

Czy zmysłowość kobiety ma odzwierciedlenie w cechach charakterów męskich? Czy jest zmysłowość męska? Czy wprost przeciwnie, może mężczyzna powinien być bardziej szorstki?
Tutaj jest najważniejszy ten wybrany mężczyzna, który reaguje na dokładnie sprecyzowaną kobiecość. Myślę, że tu wiele zależy od odpowiednich wibracji, cech charakteru. Jak istniejące fale: alfa, beta, gamma tak i tutaj są odpowiednie fale. Wtedy namacalnie wyczuwa się chęć bycia tych osób razem. Te wybrane prze los osoby, bardzo mocno na siebie oddziaływają. Jestem bardzo wrażliwa na takie sygnały. Często potrafię wyczuwać takie wibracje.

Czy była w Pani życiu podróż, która potrafi to odzwierciedlić?
Oczywiście. To było w Bieszczadach. Podczas podróży pociągiem poznałam mojego ówczesnego narzeczonego. To były czasy kiedy studiowałam. W tamtych czasach ludzie byli bardzo otwarci. Nie obawiali się nawiązywać swobodnej rozmowy. Nie było takiego szumu informacyjnego. Ludzie nie byli przygnieceni nadmiarem technologii w postaci laptopów, smartfonów.
Pamiętam, że rozmawialiśmy grając w karty. Każde z nas snuło cudowne opowieści. Pomimo, że kompletnie nie miałam szczęścia w kartach to usłyszałam zapewnienie, że „na pewno będę miała szczęście w miłości”. (śmiech) Pamiętam, że na tamtą podróż dostałam od mojej cioci, pyszne, pachnące panierowane kurczaki. On z kolei również miał kurczaki, ale żywe. Wiózł je w specjalnych pudełkach z okienkami - takie były czasy. (śmiech) Kiedy podróż się zakończyła i wysiedliśmy wspólnie z pociągu to wciąż rozmawialiśmy. To spotkanie zaowocowało namiętną kilkumiesięczną znajomością.
Od tamtej pory miłość w dużej mierze zaczęła mi się kojarzyć z transportem kolejowym.
Tak więc myślę, że te wibracje dobrze ukazuje właśnie ta historia. Nigdy nie wiadomo kogo się spotka na swojej drodze, jednak kiedy spotkasz pokrewną duszę, będziesz wiedział że to ta osoba.


NIESTETY

- czuję do ciebie - powiedziała – mały 
pociąg kolejkę wąskotorową zaledwie

- gdy tam - popatrz - niedaleko elektryczne 
ekspresy z szybkością trzystu kilometrów 
na godzinę mkną przez podniecające i 
przepastne tunele - nie będę marnować 
czasu przy opuszczonym semaforze
w szczerym polu

- wolę te ekscytujące  dalekobieżne 
całonocne trasy i szybkie krajobrazy

- opierała się natarczywemu kierownikowi
pociągu parowego młoda bileterka 

/ z tomiku „Miłość i inne okoliczności łagodzące”- 2017 /


Proszę powiedzieć czym mężczyzna może zaimponować kobiecie, aby mógł zaistnieć początek ciekawej historii miłosnej?
Przede wszystkim powinien posiadać cudowny, miły niski głos. Broń boże aby posiadał jakąś wadę wymowy. Powinien być postawny, dobrze zbudowany. Musi być elokwentny, bo przecież ma tę kobietę czymś porwać, zaciekawić. Inteligentny, oczytany o ciekawej osobowości. Dzięki tym cechom będzie miał wiele tematów do opowiedzenia, zaś jego wybranka nie będzie się nudzić. Jednak przede wszystkim powinien posiadać duże poczucie humoru. Dla mnie powinien to być też humor abstrakcyjny.

W takim razie jakie cechy powinna posiadać doskonała partnerka takiego mężczyzny?
Przede wszystkim powinna mieć instynkt, który pozwoli odkryć w mężczyźnie te cechy. Powinna wyczuwać w oczach mężczyzny pragnienie i pożądanie. Dzięki temu będzie wiedzieć, że jest obiektem jego zainteresowania. Bo istnieją pewne rzeczy, które są niedopowiedziane, ale które gdzieś w nas istnieją. Wystarczy taką strunę delikatnie tylko poruszyć.

Czy powinno być coś jeszcze podczas romansu?
Tak. Powinna być pewna tajemnica. Powinien pozostać pewien niedosyt, aby cały czas przyciągać siebie nawzajem.


Komentarze